sobota, 7 grudnia 2013

Ani widu, ani słychu...

Tak wiem dawno nas nie było, ale dużo się ostatnio działo...
Przeżyliśmy dwutygodniowy kryzys Olka w przedszkolu. Za pięknie było od 1 września, buziaczki, papa,Kocham Cię mamusiu czar szybko prysł...:(
Histerie, płacz, wymuszanie nie znałam mojego dziecka od tej strony. Oczywiście rozmowy z przedszkolankami dlaczego tak się dzieje,czym to może być spowodowane też się odbyły. Na myśl od razu przyszedł psycholog. Objawy wskazywały na to , że już coś zaczyna się dziać i może faktycznie wizyta u psychologa by się przydała w tej sytuacji, bo nie wiadomo co siedzi w tej małej główce.
 Kilka dni przeżyliśmy "horror" wykończeni psychicznie, fizycznie, bo szykowanie do przedszkola zajmowało nam z mężem ok 1-1,5h. Jak na jednego człowieczka to bardzo dużo czasuuuu.Ale po kilku dniach Oliwier nas mega zaskoczył, poranek z uśmiechem, ubieranie raz dwa, trzy, buziaczki, papa i wszystko wróciło do normy. Tak samo z siebie i mam nadzieję, że tak już zostanie.Nie będziemy przechodzili tego ponownie. Przynajmniej nie w takim stopniu :(
Następne dni upłynęły nam z zapaleniem spojówek, gdzie również nie było ciekawie. Po przepisanych kroplach Olek dostał takiego uczulenia, ze wylądowaliśmy na pogotowiu. Wyglądał jak po pobiciu-tragicznie :( Na szczęście wszystko dobrze się skończyło .

Nigdy nie wiadomo co przyniesie nam los.....
Niczego nie możemy zaplanować...
Po prostu ŻYCIE!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz